wiersze Leny Bytnar
forum poświęcone Lenie Bytnar - jej poezji i prozie
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum wiersze Leny Bytnar Strona Główna
->
miłosna
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
o mnie...
----------------
ja i mój świat
poezja
----------------
o miłości
o naturze
inne
proza
----------------
miłosna
mroczna
inna
szara codzienność
----------------
wy
po prostu
uwagi
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
khamul189
Wysłany: Nie 13:42, 17 Cze 2007
Temat postu:
Kilka rzeczy (czysto technicznych) mi się tu nie podoba... Zdanie ,,Odjedź, maro przeszłości." brzmi trochę nieprzekonująco, w realu chyba żadna dziewczyna, zwłaszcza pod wpływem gwałtownych emocji, nie powiedziała by tak do chlopaka.
I jeszcze jeden fragment: ,,zobaczyła w nim uosobienie rozpaczy i tragedii". Brzmi trochę plastikowo i karykaturalnie. Ale ogólnie całość: dość przyzwoita:)
LenaBytnar
Wysłany: Nie 22:05, 10 Cze 2007
Temat postu: Mara przeszłości
Mara przeszłości
Marysia szła powoli. Nigdzie się jej już nie śpieszyło. Powstrzymywała łzy, które same cisnęły jej się do oczu. Zamyślona patrzyła w dal niewidzącym wzrokiem. Cierpiała.
Nagle silniejszy wiatr zerwał kilka żółtych liści z drzewa i wplótł je w kasztanowe, kręcone włosy dziewczyny. Maria strzepnęła je szybkim ruchem ręki i zmarszczyła czoło w wyrazie złości. Myślała.
W dali było słychać szybkie kroki. Jednak do dziewczyny nie docierały żadne dźwięki. Wysoki szatyn szybko zagrodził dziewczynie drogę i chwycił jej ramiona dłońmi. Uśmiechał się do niej. Marysia patrzyła na niego jak zahipnotyzowana przez chwilę, a potem szybko przykucnęła, zamknęła mocno oczy i zakryła uszy dłońmi. Głowę spuściła między swoje kolana. Szlochała.
Nie trwało to długo. Zaraz płacz przeszedł najpierw w cichy, a potem coraz głośniejszy i obłąkany śmiech. Maria wstała powoli, śmiejąc się ciągle, a Robert stał jak słup soli i patrzył się na nią bardzo zdziwionym spojrzeniem. Zatkało go.
Kiedy dziewczyna przestała się śmiać, zapytała:
- Czego chcesz?
- Chciałem ci coś powiedzieć. Porozmawiać z tobą. Masz chwilę?
- Odjedź, maro przeszłości.
- Posłuchaj mnie, proszę… Przemyślałem to wszystko…
- Co z tego? Jest już za późno.
- Nie jest za późno! Kocham cię… nadal, ciągle, nie umiem przestać o tobie myśleć.
- Wartość tego, co mamy, poznajemy zawsze wtedy, gdyby to stracimy.
- Tak, wiem.
- Odejdź.
- Nie ma już dla nas szansy?
- Nie ma. Odejdź…
- Marysiu, proszę, porozmawiajmy…
- Odjedź! Błagam cię, odejdź… Idź sobie! Precz! Proszę…
Szatyn nie wiedział co powiedzieć… Stał, szukając słów, argumentów, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Maria patrzyła na czubki swoich butów. Po chwili, nic nie mówiąc, odeszła. Patrzył za nią, a w jego spojrzeniu dało się widzieć głęboką rozpacz. W oku zajaśniała mu łza, ale powstrzymał ją od spłynięcia po policzku. Nie wiedział co się dzieje. Nie mógł uwierzyć, że to już koniec, co odmalowało się na jego jasnej twarzy, zawsze pogodnej i uśmiechniętej. Cierpiał.
Nagle Marysia odwróciła się i zobaczyła w nim uosobienie rozpaczy i tragedii. Podeszła do niego i powiedziała:
- Idioto… Nie płacz. Kocham cię.
Lena Bytnar, styczeń 2007
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin